Outsiderzy grają z wyraźnymi faworytami i o ile wyniki została osiągnięte takie jakie oczekiwano, to z pewnością zaskoczył styl w jaki udało się je osiągnąć, a raczej wymęczyć drużynom zwycięskim.
Dzień rozpoczynał się od spotkania Portugalia – Maroko (1:0)
I mecz ten przypomniał nam nie fantastyczną Portugalię z meczu z Hiszpanią, a Portugalię z Euro która zaliczyła trzy remisy w grupie. Czyli Portugalię męczącą się o każde zagrania, Portugalię która była na tyle bezradna że nie tyle nie zdominowała Maroka, co wręcz dała się mu zdominować. Po raz drugi na tym mundialu Marokańczycy postawili przeciwnikowi twarde warunki, tym razem dając opór mistrzom Europy, pokazują że w piłkę potrafią grać jak mało kto. I niestety po raz drugi ponieśli porażkę. Tym razem chwycił ich jeszcze we śnie w 4 minucie Ronaldo, po raz kolejny ratując Portugalię. Na pewno szkoda Maroka gdyż drugi raz przegrywają jedną bramką, drugi raz niezasłużenie i z pewnością są mocnym kandydatem do tytułu drużyny która gra najpiękniej, a mimo tego odpada.
Następnie miało miejsce spotkanie Urugwaj – Arabia Saudyjska (1:0)
Powiedzieć że Urugwaj przeszedł ten mecz małym nakładem sił byłoby niedopowiedzeniem. Grał on w zasadzie do 22 minuty, gdy gola strzelił nieskuteczny do tej pory Suarez. Potem inicjatywę przekazali w zasadzie Saudom, od czasu do czasy zrywając się tylko do kilku akcji. Gdy to robili Saudowie wyraźnie się gubili. Tym razem outsiderzy uniknęli jednak blamażu, przegrywając tylko jeden zero. Mimo iż ;próbowali oni kilkukrotnie przedzierać się przez zwarte szyki Urugwaju ani raz nie udało im się stworzyć groźnej sytuacji, na to wyraźnie brakowało im umiejętności czy taktyki. Ile w tak niskiej porażce zasługi kalkulacji Urugwaju, a ile lepszej gry Arabii nigdy się nie dowiemy, ale z pewnością był to jeden ze słabszych meczy na tych mistrzostwach.
Ostatni meczem było spotkanie Hiszpania – Iran (1:0)
Wydawało by się że Outsiderzy z Iranu poniosą w nim sromotną klęskę, z dobrze grającymi Hiszpanami. Nic bardziej mylnego, świetnie zorganizowana obrona Iranu stawiła czoła Hiszpańskim atakom, skutecznie je odpierając, do 54 minuty, gdzie jednak po raz kolejny zabłysnął Diego Costa, bohater Hiszpanii z pierwszego spotkania. Wydawało by się że mecz się skończył po tej bramce, nic bardziej mylnego. Iran bowiem zaskoczył wszystkich i ruszył do ataku, przyciskając byłych mistrzów świata i europy, pokazując że tytułowi outsiderzy potrafią znacznie więcej niż się z początku mogło wydawać. Kilkukrotnie Irańczycy dosłownie ocierali się o strzelenie bramki. Niestety nie udało im się to, a szkoda bo z pewnością na ten remis zasłużyli, zostawiając wszystko co mieli na boisku.