Rozpoczyna się mundial dla Polaków, cała Polska trzymała kciuki, niestety na próżno, po za tym zaskakuje dyspozycja drużyn z naszej grupy, zaś gospodarze dalej zaskakują swoich rodaków.
Pierwszym meczem dnia było spotkanie Kolumbia – Japonia (1:2)
Czyli mecz potencjalnego outsidera, tej niezwykle wyrównanej grupy z potencjalnym faworytem, Kolumbią. No właśnie potencjalnym, bowiem jakikolwiek plan Kolumbia miała przygotowany na mecz runął on w 3 minucie gdy czerwoną kartkę, jedną z najszybszych w historii mundialu ujrzał Carlos Sanchez. Postawiona pod ścianą Kolumbia nie sprostała wyzwaniu i na trafienia Kagawy i Osako odpowiedziała tylko golem Quintero, Japonia zaskoczyła bardzo dobrą grą, dominując spotkanie w środku pola i pewnie zmierzając do zwycięstwa, spotkanie to diametralnie zmienia spojrzenie na perspektywy co do szans na wyjście z grupy poszczególnych drużyn.
Potem do gry wkraczali Polacy, meczem Polska – Senegal (1:2)
Szczerze mówiąc jest to pierwszy mecz przy którym cieszę się z pisania go z perspektywy czasowej, gdyż gdybym pisał go na gorąco ten wpis byłby falą hejtu wylaną na Polską drużynę. Mecz ten bowiem był najgorszym i najnudniejszym spotkaniem. Obie drużyny nie miały czy to kreatywności czy poloty czy pomysłu na grę. Polacy jednak wypadli gorzej, przegraliśmy taktycznie, fizycznie i mentalnie. Polacy byli sparaliżowani, Polska reprezentacja nie wywierała na rywalach presingu, nie grała skrzydłami, brakowało nam polotu w środku pola gdzie po raz kolejny Piotr Zieliński zawodził po całej linii. Arkadiusz Milik zaliczył być może najgorszy występ w historii swojej gry w kadrze. Wojciech Szczęsny również nie pomógł, nie wykonując ani jednej interwencji, Senegal zresztą oddał 1 celny strzał, po kuriozalnym błędzie Bednarka, Krychowiaka i Szczęsnego na spółkę, pierwsza bramka padła po samobóju Thiago Cionka. Liderzy również nie błyszczeli. Polska reprezentacja poniosła zasłużoną porażkę. Jedynym pozytywnym aspektem na boisku była gra Maćka Rybusa i Michała Pazdana, obaj wykazali się sercem i ochotą do gry, jednak oni sami nie wystarczyli, po dramatycznie słabym występie Polska reprezentacja przegrywa zasłużenie z Senegalem, który przecież też niewiele pokazał, co być może najbardziej przeraża, zmienić po tym meczu trzeba w zasadzie wszystko, pytanie jedno, czy to się uda?
Ostatnim meczem dnia było spotkanie gospodarzy Rosja – Egipt (3:1)
Rosjanie nie zwalniają tempa, tym razem rozbili Egipt, już z sprawnym Salahem na czele. Egipt jednak z pewnością postawił Rosjanom trudniejsze warunki niż Saudowie, był to sprawdzian który Sbornej udało się zdać na przysłowiową piątkę. Główne rolę po raz kolejny grali super zmiennicy z pierwszego spotkania Artiom Dziuba i Dienis Czeryszew, obaj dopisali sobie po bramce na swoje konto. Obraz meczu z pewnością zbudował gol, który do własnej bramki wpakował Egipt, już na początku drugiej połowy. Po tej bramce to Rosjanie wyraźnie zdominowali grę, rozluźnienie prowadzeniem. Egipt odpowiedział tylko trafieniem Salaha z karnego w 73 minucie, można powiedzieć że po tym spotkanie Egipt w zasadzie żegna się z mundialem zaś Rosja wkracza do fazy pucharowej, ku uciesze swoich fanów.