O utrzymanie w mundialu musi walczyć reprezentacja Niemiec, Meksyk stara się pokazać że pierwszy mecz to nie był przypadek, Korea również na swoją ostatnią szanse, zaś Belgia dopełnia formalności, Toni Kroos w końcu się budzi.
Z rana zaczęło się spokojnie meczem Belgia – Tunezja (5:2)
Czyli rozpoczęło się od strzelaniny, która przebiła wynik meczu Hiszpanii z Portugalią o bramkę, aż 5 goli i solidny start Lukaku po koronę króla strzelców całego turnieju. Belgowie pokazali że czują się mocni w ataku, z ogromną skutecznością wykorzystując kolejne sytuacji, a przynajmniej robili to do 80 minuty gdy na boisko wszedł Batshuayi, który w przeciągu 10 minut stworzył sobie cztery ”setki”, po to by wykorzystać tylko jedną. Tunezyjczycy jednak także grali, czego dowodzą 2 strzelone przez nich bramki, dowodzą one również słabości Belgów w defensywie. Szkoda trochę Tunezyjczyków bo grali przyzwoicie, a z pewnością kontuzje pierwszego i drugiego bramkarza im w tym meczu nie pomogły.
Kolejnym spotkaniem był mecz Meksyk – Korea Południowa (2:1)
Meksyk ruszył od pierwszych minut i pokazał że zwycięstwo nad Niemcami to nie był przypadek. Meksykanie zdominowali to spotkanie i potwierdzili swój status rewelacji turnieju, tym razem rozbijając słabą Koreę, sami Koreańczycy ponownie zawiedli, na pewno zagrali lepiej niż w pierwszym spotkaniu, ale dalej na boisku byli stroną słabszą, tego obrazu nie zmienił nawet gol w końcówce Sona, który obok bramkarza był najlepszym Koreańczykiem na boisku, za taki występ na mundialu rząd Koreańskim grozi piłkarzom powołaniem do wojska, co choć może wydawać się śmieszne, jest tragiczne i nie przystoi państwu demokratycznemu.
I na deser mistrzowie świata czyli Niemcy – Szwecja (2:1)
Czyli Toni Kroos w ostatnich sekundach ratuje mistrzów świata przed blamażem. Ale od początku, Niemcy od samego początku nie pokazali się z jak najlepszej strony, dalej rażąc brakiem przygotowania fizycznego i niesamowitą nieskutecznością w ataku, za to Szwedzi przystąpili do meczu przygotowani i z planem, co poskutkowało bramkom w 32 minucie. Niemcy grali bez barwnie do przerwy. Po przerwie jednak do głosu w końcu młodsi niemieccy zawodnicy, tacy jak Marco Reus, dla którego przez ciągłe pasmo kontuzji był to dopiero pierwszy wielki turniej. Zawodnik tym chciało się biegać i grać jakby więcej niż starej gwardii, poskutkowało to golem w 48 minucie, mimo to Niemcy nie byli w stanie odrobić straty i dalej znajdywali się arcy trudnej sytuacji. Wybawieniem okazał się Toni Kroos, który w końcu pojawił się na mundialu i pokazał swoje umiejętności. Bezbarwny występ został mu wybaczony, gdy Kroos w 93 minucie przymierzył i posłał piłkę do bramki, na sekundy przez ostatnim gwizdkiem. Ratując ten mundial dla Niemców i dając im ogromne szanse na wyjście z grupy, ich los był w ich rękach.